blog

Borga stawia na dobrostan zespołu. Tak działa SmartLunch w produkcji

Autor: Katarzyna Patalan | 216 sierpień 2025

Na początek – proszę opowiedzieć, czym zajmuje się Państwa firma, ilu zatrudnia pracowników i czy dominują stanowiska produkcyjne?

ND:
Nasza firma koncentruje się na dwóch głównych obszarach działalności: produkcji komponentów stalowych oraz wznoszeniu hal przemysłowych. Historycznie rozpoczęliśmy działalność w Polsce jako producent komponentów. W związku z przeniesieniem zakładu z Trójmiasta do Góry Świętej Małgorzaty, rozszerzyliśmy działalność o kompleksową produkcję hal. Obecnie to właśnie ten segment stanowi dominujący element naszego portfolio.

Specjalizujemy się w halach stalowych projektowanych w oparciu o nasze rozwiązania systemowe, przy jednoczesnej możliwości dostosowania do indywidualnych potrzeb klientów. Obsługujemy zarówno podmioty z sektora B2B, jak i klientów indywidualnych m.in. gospodarstwa rolne czy obiekty jeździeckie.

Zatrudniamy obecnie około 150 osób, z czego zdecydowaną większość stanowią pracownicy produkcyjni, głównie spawacze i monterzy. Charakter pracy wymaga wysokiej odporności fizycznej i psychicznej, ponieważ warunki są wymagające, a standardy techniczne bardzo restrykcyjne. Benefit SmartLunch wdrożyliśmy w naszym zakładzie w Górze Świętej Małgorzaty i obejmuje on zarówno kadrę produkcyjną, jak i administracyjną, w tym pracowników działów logistyki, kadr, księgowości, technologii, kontroli jakości oraz utrzymania ruchu.

Co skłoniło Państwa firmę do wprowadzenia dopłat do posiłków? Czy wcześniej funkcjonowało u Państwa jakiekolwiek rozwiązanie wspierające żywienie pracowników?

ND:
Wcześniej w naszej organizacji nie funkcjonował benefit związany z dofinansowaniem posiłków. Można powiedzieć, że nie było na to przestrzeni zarówno organizacyjnej, jak i kulturowej. Od dłuższego czasu koncentrujemy się na wzmacnianiu relacji na płaszczyźnie pracownik-firma. Chcemy żeby każdy czuł się częścią zespołu, który wspólnie dba o wizerunek i wyniki BORGA.

Nasza główna lokalizacja - Góra Świętej Małgorzaty znajduje się na obszarze o silnych tradycjach rolniczych, gdzie rynek pracy jest bardzo specyficzny. Jesteśmy obecni w tej społeczności od wielu lat, co sprawia, że nasza marka jest dobrze rozpoznawalna, większość mieszkańców zna kogoś, kto u nas pracuje lub pracował. Dlatego też podjęliśmy decyzję o dopasowaniu benefitów do faktycznych potrzeb tej konkretnej grupy pracowników, ze szczególnym uwzględnieniem osób zatrudnionych na produkcji.

Jak wyglądał proces wyboru SmartLunch i na czym opierali Państwo decyzję o wdrożeniu tego konkretnego benefitu?

ND:
Przed wdrożeniem systemu posiłków analizowaliśmy dotychczasową ofertę świadczeń. Obejmuje ona standardowe benefity: prywatną opiekę medyczną, ubezpieczenie grupowe oraz kartę sportową. Z naszych obserwacji i rozmów z pracownikami wynikało jednak, że nie są to rozwiązania w pełni odpowiadające potrzebom osób pracujących fizycznie. 

Dlatego zdecydowaliśmy się przeprowadzić wewnętrzne konsultacje z zespołem m.in. w ramach cyklicznych ocen pracowniczych, które realizujemy dwa razy w roku. To właśnie w tych rozmowach wielokrotnie pojawiała się potrzeba zapewnienia posiłków.

Zwracano uwagę, że zakład znajduje się w lokalizacji, do której nie dociera komunikacja miejska, a w najbliższej okolicy nie ma dostępu do punktów gastronomicznych. Jeśli ktoś nie przygotuje sobie jedzenia wcześniej, przez osiem godzin pracy ma bardzo ograniczone możliwości, aby się posilić, bo dostępne są jedynie automaty z przekąskami.

Z perspektywy zarówno organizacyjnej, jak i wizerunkowej, wdrożenie benefitu SmartLunch było dla nas naturalnym krokiem.

Jak przebiegało wdrożenie systemu i jakie są jego efekty po dwóch latach działania?

ND:
Proces wdrożenia przebiegł bardzo sprawnie, szybciej, niż zakładaliśmy. Mimo zróżnicowanego wieku i doświadczenia naszych pracowników, większość zespołu bardzo dobrze odnalazła się w systemie. Świadomie zrezygnowaliśmy z opcji interaktywnego kiosku, stawiając na aplikację – prostą, intuicyjną i przyjazną graficznie. Nawet osoby, które na co dzień nie korzystają z aplikacji na urządzeniach mobilnych poradziły sobie z jej obsługą, a w razie potrzeby otrzymały wsparcie zespołu.

Od momentu wdrożenia obserwujemy systematyczny wzrost zainteresowania zarówno pod względem liczby zamówień, jak i aktywnych użytkowników. Część osób zamawia posiłki sporadycznie, ale wiele korzysta z tej możliwości regularnie, codziennie. W styczniu bieżącego roku zdecydowaliśmy się zwiększyć poziom dofinansowania o 10 proc. miesięcznie, co również zostało bardzo dobrze przyjęte.

W naszej ocenie SmartLunch stał się jednym z najlepiej ocenianych benefitów w firmie, realnie odpowiadających na potrzeby pracowników i dopasowanych do lokalnej specyfiki.

Czy na podstawie dotychczasowych obserwacji widzi Pani różnice w preferencjach żywieniowych pomiędzy pracownikami biurowymi a produkcyjnymi?

ND:
Nie obserwujemy dużych różnic między tymi grupami, choć można zauważyć pewne subtelne zależności raczej nie tyle związane ze stanowiskiem, co z płcią. Pracownicy produkcyjni, w większości mężczyźni, mają większe zapotrzebowanie energetyczne, dlatego częściej wybierają dania o wyższej kaloryczności i innym rozkładzie makroskładników. Dużym powodzeniem cieszy się zupa gulaszowa, która jest gęsta i dłużej pozostawia uczucie sytości, dzięki zwiększonej ilości białka i tłuszczy. 

W przypadku pracowników administracyjnych wybory bywają bardziej zróżnicowane, często są to dania lżejsze, co może wynikać z charakterystyki pracy oraz preferencji żywieniowych.

Niemniej jednak, zamiast sztywnego podziału, obserwujemy raczej mechanizm oddolnych rekomendacji, pracownicy wymieniają się opiniami, polecają sobie poszczególne dania, dzielą się wrażeniami i sugestiami, co również wpływa na decyzje zakupowe. Ten element „wewnętrznego doradztwa” działa bardzo naturalnie i wspiera integrację.

Czy SmartLunch wpłynął w jakiś sposób na kulturę jedzenia w pracy? Mam na myśli rytuały związane z przerwą obiadową, interakcje społeczne czy organizację dnia pracy.

ND:
W naszej firmie wspólne spożywanie posiłków było zakorzenione już wcześniej, szczególnie w dziale produkcji, gdzie obowiązuje jasno określony harmonogram przerw. W tych momentach pracownicy schodzą się w wyznaczone miejsca i jedzą razem, co sprzyja integracji, wymianie opinii czy po prostu wspólnej rozmowie. Tego typu praktyki funkcjonowały u nas od lat.

W części biurowej również występuje zwyczaj wspólnego jedzenia, choć w bardziej elastycznej formie zależnej od kalendarza spotkań i dostępności przestrzeni. Wspólny lunch nadal pełni funkcję społeczną, jednak po wprowadzeniu SmartLunch pojawił się dodatkowy aspekt– temat jedzenia stał się bardziej obecny w rozmowach codziennych.

Pracownicy dzielą się informacjami o daniach, dyskutują o nowościach w menu, ustalają, kto odbierze zamówienie, gdy ktoś ma późniejszą zmianę. To sprawia, że temat posiłku stał się częścią firmowego rytmu dnia.

Wspomniała Pani, że potrzeba wdrożenia benefitu posiłkowego pojawiła się oddolnie, czyli wyszła bezpośrednio od pracowników. To zazwyczaj najlepszy scenariusz, bo benefity oparte na realnych potrzebach są nie tylko trafione, ale również faktycznie wykorzystywane. Czy widzi Pani dziś realne efekty tego rozwiązania, szczególnie w kontekście absencji czy ogólnego dobrostanu pracowników?

ND:
Zdecydowanie tak. Jednym z celów wdrożenia systemu dopłat do posiłków było ograniczenie absencji, szczególnie wśród pracowników produkcyjnych, gdzie nieobecności mają bezpośredni wpływ na rytm i efektywność procesów.

Wprowadziliśmy model dopłaty dziennej, co oznacza, że benefit jest dostępny wyłącznie dla osób obecnych w pracy. Jeżeli danego dnia pracownik jest nieobecny, nie przysługuje mu dofinansowanie. To rozwiązanie nie ma charakteru restrykcyjnego, ale w praktyce okazuje się skuteczne, daje pracownikom dodatkową motywację do obecności.

Oczywiście nie przypisujemy spadku absencji wyłącznie tej jednej inicjatywie, ponieważ wprowadziliśmy równolegle szereg działań wspierających. Jednak posiłek dostępny na miejscu, bez konieczności wcześniejszego przygotowywania, okazał się rozwiązaniem realnie ułatwiającym codzienne funkcjonowanie zespołu.

Czy dostrzega Pani wpływ benefitu posiłkowego także w zakresie organizacji pracy biurowej, szczególnie w kontekście modelu hybrydowego lub pracy zdalnej?

ND:
Dobre pytanie. Rzeczywiście w naszej firmie funkcjonuje model hybrydowy, który szczególnie chętnie wybierany jest przez młodsze pokolenie. Jednocześnie jednak jesteśmy organizacją, która preferuje pracę stacjonarną, szczególnie w przypadku stanowisk wspierających bezpośrednio operacje, takich jak kadry czy księgowość. W tych działach obecność w biurze często usprawnia komunikację i codzienne procesy.

W tym kontekście benefit w postaci posiłków pełni również rolę narzędzia motywującego do pracy z biura. Przekaz był jasny, dostęp do dofinansowanego posiłku przysługuje wyłącznie w miejscu pracy. Choć nie był to główny cel wdrożenia, można powiedzieć, że benefit ten w pewnym stopniu wspiera obecność pracowników w biurze i kształtuje kulturę obecności.

W SmartLunch pojawiła się ostatnio możliwość zamawiania posiłków z odbiorem w restauracjach lub dostawą do domu, z myślą o dużych biurowcach, gdzie takie opcje są logistycznie możliwe. W Państwa przypadku, ze względu na lokalizację, rozumiem, że priorytetem było inne podejście.

Czy właśnie ta funkcja „tu i teraz” w miejscu pracy zadecydowała o wyborze tego modelu? I czy uważa Pani, że w porównaniu np. z kartami przedpłaconymi, to rozwiązanie daje większe korzyści również z perspektywy pracodawcy?

ND:
Zdecydowanie tak. Zależało nam na rozwiązaniu prostym, natychmiastowym i osadzonym w miejscu pracy. Posiłek dostępny „tu i teraz” przekłada się bezpośrednio na lepsze samopoczucie i wyższą efektywność pracowników i to w czasie rzeczywistym. W przeciwieństwie do innych form świadczeń, takich jak karty przedpłacone, które często są wykorzystywane niezgodnie z intencją np. kumulowane i wykorzystywane na zakupy świąteczne, ten benefit spełnia swoje zadanie dokładnie wtedy, kiedy jest potrzebny.

Dodatkowo, z punktu widzenia organizacyjnego, rozwiązanie SmartLunch jest znacznie mniej obciążające dla działu HR. Karty bywają problematyczne, zgłaszane są przypadki zagubienia, nieprawidłowego działania, niejasności co do punktów, w których można ich używać. Tego typu zgłoszenia generują dodatkową pracę po stronie kadrowej.

W przypadku SmartLunch mamy do czynienia z systemem opartym na intuicyjnej aplikacji. Obsługa jest prosta i nie wymaga zaangażowania ze strony firmy poza sporadycznymi sytuacjami typu reset hasła, pracownik w pełni samodzielnie zarządza swoim kontem. Podobnie wygląda kwestia reklamacji, pracownicy są edukowani, aby zgłaszać je bezpośrednio przez system, co buduje również większe poczucie odpowiedzialności za korzystanie z benefitu.

Nasze podejście opiera się na założeniu: „to jest narzędzie dla Ciebie – korzystaj z niego odpowiedzialnie”. Oczywiście w sytuacjach trudnych oferujemy wsparcie, ale generalnie promujemy samodzielność i świadomość pracowniczą. Taki model działa u nas bardzo dobrze.

Czy w obecnej sytuacji rynkowej mają Państwo trudności z pozyskaniem pracowników? I czy benefity, w tym dofinansowanie posiłków, są komunikowane już na etapie rekrutacji jako element wyróżniający ofertę?

ND:
Tak, informacje o benefitach umieszczamy już w ogłoszeniach o pracę jako integralną część naszej oferty. Zdajemy sobie sprawę, że w sektorze produkcyjnym, szczególnie w konkretnych regionach, poziom wynagrodzeń bywa zbliżony pomiędzy firmami, a możliwości dalszego ich podnoszenia są ograniczone. Dlatego właśnie dodatkowe świadczenia mogą przesądzić o wyborze konkretnego pracodawcy.

Jeśli chodzi o pracowników produkcyjnych, to są oni zazwyczaj bardziej mobilni i podatni na zmiany zatrudnienia wynikające z niewielkich różnic w stawkach godzinowych. Natomiast wśród młodszych pokoleń widać silne oczekiwanie na kompleksowe podejście pracodawcy nie tylko w kontekście finansowym, ale również w zakresie troski o komfort codziennej pracy. Właśnie z myślą o tej grupie budujemy pakiet benefitów, który obok opieki medycznej, ubezpieczenia grupowego czy karty sportowej obejmuje również dofinansowanie posiłków.

A jak, Pani zdaniem, oferta benefitowa wpływa na utrzymanie pracowników? Czy może być elementem przewagi konkurencyjnej, szczególnie w kontekście employer brandingu?

ND:
Zdecydowanie tak, choć benefity nie są jedynym czynnikiem, to stanowią istotne uzupełnienie naszej strategii zatrudnienia i retencji. Działamy w bezpośrednim sąsiedztwie konkurencyjnej firmy, której profil produkcyjny jest bardzo zbliżony, również zatrudniają spawaczy, monterów, osoby pracujące z rysunkiem technicznym. Gdy ta firma pojawiła się na rynku, odnotowaliśmy pewien odpływ pracowników, co pokazało nam, jak ważne jest wzmocnienie naszej oferty nie tylko płacowej, ale również pozapłacowej.

Obecnie rotacja w naszym zakładzie jest bardzo niska, miesięcznie odchodzi średnio 1 proc. pracowników, co przy naszej skali oznacza zaledwie jedną lub dwie osoby. Bywają też miesiące, w których nie odnotowujemy żadnych odejść. To efekt konsekwentnie budowanej kultury organizacyjnej i bliskiej współpracy działu HR z kadrą kierowniczą produkcji.

Mamy jasno określone zasady awansów, ścieżek rozwoju, ocen okresowych, szkoleń stanowiskowych oraz transparentnego systemu podwyżek. Staramy się, aby każdy benefit, w tym posiłkowy, był realną odpowiedzią na potrzeby pracowników, a nie przypadkowym dodatkiem.

Nasze podejście doceniają również ci, którzy zdecydowali się na powrót do firmy po doświadczeniu pracy w innych zakładach. To dla nas sygnał, że tworzymy środowisko, do którego warto wrócić i że oferowane benefity, choć nie decydujące, są ważnym elementem tej układanki.

Ostatecznie wszystko sprowadza się do kultury organizacyjnej, prawda?

ND:
Zgadza się. Wynagrodzenie podstawowe jest oczywiście istotnym elementem i to ono ostatecznie znajduje się w umowie. Jednak w realiach dynamicznie zmieniającego się rynku pracy, elastyczność w polityce wynagrodzeń może być ograniczona. W przeciwieństwie do tego, dobrze dopasowane benefity są narzędziem, które daje przestrzeń do budowania pozytywnego doświadczenia pracownika.

W szczególności dotyczy to młodszych pokoleń, dla których korzyści, zwłaszcza te związane z codziennym komfortem pracy są nie tylko dodatkiem, ale realną wartością. Dofinansowanie posiłków to dla nich forma wsparcia, która upraszcza codzienność: nie muszą planować, przygotowywać ani organizować jedzenia, mogą po prostu zamówić posiłek przez aplikację. Tego typu rozwiązania są coraz silniej oczekiwane, zwłaszcza przez młodszych pracowników fizycznych.

Widać, że coraz więcej pracowników ma indywidualne potrzeby żywieniowe związane z insulinoopornością, dietą keto, wegetarianizmem czy eliminacją konkretnych składników. Dlatego istotne jest, że w aplikacji SmartLunch można ustawić preferencje dietetyczne, wykluczyć wybrane produkty lub określić typ diety. Dodatkowo, dzięki informacjom o składzie, kaloryczności czy gramaturze, pracownik może świadomie zarządzać swoim jadłospisem, co stanowi dużą wartość.

ND:
Zgadza się. Dla wielu pracowników, zwłaszcza z młodszych pokoleń, kwestia świadomego odżywiania jest bardzo istotna. Zwracają uwagę nie tylko na smak i wygodę, ale również na wartość energetyczną posiłków, ich skład, obecność alergenów czy dodatków. Część osób faktycznie kontroluje swoje makroskładniki, liczy kalorie lub po prostu stara się jeść zdrowo.

Dużą rolę odgrywa tutaj dostępność wiedzy, dziś wystarczy krótka chwila w internecie, aby znaleźć informacje na temat żywienia, diet czy wpływu jedzenia na zdrowie. Nawet jeśli nie wszystkie źródła są wiarygodne, to sama świadomość znaczenia diety bardzo wzrosła i to niezależnie od wieku.

U starszych pracowników motywacja bywa inna, często wynika z konieczności dbania o zdrowie. W ich przypadku większa uważność przy wyborze posiłków to często efekt wieku i towarzyszących mu ograniczeń dietetycznych. W obu grupach jednak dostępność szczegółowych informacji o posiłkach, takich jak skład, czy kaloryczność, zdecydowanie wspiera codzienne, dobre wybory żywieniowe.

Dziękuję za rozmowę.