Co ich motywuje? Ekonomiczna konieczność, chęć realizacji pasji, a może gromadzenie oszczędności?
Badanie przeprowadzone przez Gi Group Holding pokazuje, że pomimo stabilizującej się inflacji, zainteresowanie dodatkowymi formami zarobkowania wzrosło o 3,9 p.p. w porównaniu do roku ubiegłego. Co więcej, aż 58 proc. ankietowanych planuje kontynuować lub rozpocząć pracę dodatkową w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.
Dorabiają wszyscy, ale to mężczyźni z dużych miast częściej podejmują dodatkowe zajęcia – w tym najmłodsi pracownicy. W grupie ankietowanych poniżej 24 roku życia to ponad 54 proc., a wśród 25-34 latków ponad 52 proc. Jednak zjawisko to jest obecne w niemal każdej grupie wiekowej - – aż 36 proc. osób powyżej 50. roku życia również dorabia.
Dodatkowe zajęcia są popularne zarówno wśród osób z wykształceniem podstawowym, jak i wyższym, a najwięcej pracujących dodatkowo mieszka w dużych miastach powyżej 500 tys. mieszkańców oraz tych o populacji między 100 a 199 tys. osób.
Podobnie jak w poprzednim roku, osoby pracujące na umowach o dzieło najczęściej podejmują pracę dodatkową. Blisko połowa przedsiębiorców prowadzących własną działalność ma dodatkowe źródło dochodu, a ponad 44 proc. pracowników etatowych również dorabia.
Dodatkowo zarabiającymi kierują różne motywacje. Zaskakująco, tylko 14 proc. badanych przyznaje, że dorabia z konieczności pokrycia podstawowych wydatków. Większość Polaków zarabia dodatkowo na wydatki wykraczające ponad potrzeby codzienne. Niemal jedna trzecia badanych przeznacza zarobione pieniądze na oszczędności, a duża część – na rozwijanie swoich pasji. Co dziesiąta osoba dorabia, aby inwestować w rozwój zawodowy, a 4% pracuje dodatkowo, by rozwijać własny biznes.
Motywacje różnią się w zależności od płci i wieku. Kobiety częściej dorabiają, aby finansować wydatki wykraczające poza podstawowe potrzeby, natomiast mężczyźni są bardziej skoncentrowani na rozwoju zawodowym lub własnym biznesie.
Młodsze pokolenie (do 34 lat) najczęściej dorabia, aby oszczędzać, natomiast starsi Polacy (powyżej 50. roku życia) częściej realizują swoje pasje, choć w tej grupie również nie brakuje osób, dla których dodatkowe zajęcia to konieczność.
Najpopularniejszą formą dodatkowego zarobkowania pozostają prace dorywcze – wybiera je aż 56 proc. respondentów. Co czwarty ankietowany podejmuje się dodatkowych zadań dla swojego głównego pracodawcy, np. w formie nadgodzin lub dodatkowych zleceń. Stałe prace dla innego pracodawcy są rzadsze
Praca dorywcza charakteryzuje pracowników, których miesięczne dochody mieszczą się w przedziale 3001-4000 zł. Więcej zarabiający, czyli od 4001 do 5000 zł, najczęściej decydują się na wzięcie dodatkowych zleceń i godzin u swojego głównego pracodawcy. Z kolei stała współpraca z innym pracodawcą jest wybierana głównie przez osoby zarabiające powyżej 5000 zł - oraz respondentów o najniższych dochodach.
Prawie połowa badanych (46 proc.) przeznacza na pracę dodatkową maksymalnie 9 godzin tygodniowo, a 34 proc. spędza na tym od 10 do 19 godzin. Co ciekawe, liczba osób pracujących dodatkowo powyżej 20 godzin tygodniowo zmniejszyła się w porównaniu do ubiegłego roku.
Zdecydowana większość respondentów (63,5 proc.) uważa, że dodatkowa praca nie ma negatywnego wpływu na ich główne obowiązki zawodowe. Jedynie 23,2 proc. zauważa pewne trudności w łączeniu obu zajęć.
„Zainteresowanie dodatkową pracą nie spada – mówi w cytowanym raporcie Agnieszka Zielińska, dyrektor Polskiego Forum HR. - Nadal najczęściej Polacy przeznaczają na ten cel nie więcej niż 9 godzin tygodniowo, w większości przypadków są to prace dorywcze, niezwiązane z profilem zadań wykonywanych w głównej pracy. To pokazuje, że zapotrzebowanie na elastyczne rozwiązania w zatrudnieniu nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. Warto przyjrzeć się temu zagadnieniu również w kontekście toczącej się dyskusji dotyczącej skrócenia tygodniowego wymiaru czasu pracy. Czy wprowadzenie go spowoduje, że Polacy będą pracować mniej? Raczej nie. W Polsce obserwujemy bardzo niskie wykorzystanie niepełnych etatów w zatrudnieniu. Jak pokazuje badanie Gi Group, Polacy chętnie podejmują się prac dodatkowych, co sprawia, że statystycznie w Europie należymy do jednej z najbardziej zapracowanych nacji. Według danych Eurostatu nasi rodacy pracują średnio 40,4 godzin tygodniowo, podczas gdy średnia europejska wynosi 37,5 godziny”.
„Dla przedsiębiorców to niezwykle cenne informacje, pomocne w kształtowaniu polityk wynagrodzeń, pakietów świadczeń dodatkowych czy włączaniu form pracy dodatkowej w strukturę zatrudnienia, co może być pewnym remedium na braki kadrowe. Z kolei dla instytucji publicznych to wartościowy punkt odniesienia przy tworzeniu nowoczesnych regulacji dotyczących np. czasu pracy, rodzajów umów czy sposobu ich oskładkowania – odpowiada w raporcie Anna Wesołowska, dyrektor Zarządzająca Gi Group Temp & Perm.
Reprezentant polskich przedsiębiorców prywatnych Rober Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy, Konfederacja Lewiatan proponuje spojrzenie na raport właśnie z perspektywy firm.
„Rosnąca luka podażowa na polskim rynku pracy stanowi poważną barierę w rozwoju przedsiębiorstw – zauważa. - Z roku na rok coraz więcej osób odchodzi z rynku pracy, czego efektem są deficyty pracowników w szeregu branż. Może to wpływać na zwiększenie zainteresowania firm oferowaniem prac w formule dodatkowych zleceń, czy to w ramach własnych struktur czy przy zaangażowaniu podmiotów zewnętrznych. Wyniki badania powinniśmy mieć na uwadze, dyskutując zapowiadane przez Ministerstwo Pracy inicjatywy dotyczące 4-dniowego tygodnia pracy czy oskładkowania wszystkich umów prawa cywilnego. Ustawowe obniżenie wymiaru czasu pracy nie wpłynie na zmniejszenie zainteresowania dodatkową pracą zarówno ze strony przedsiębiorców, jak i pracowników, a może przyczynić się do nasilenia się tego zjawiska.
Druga reforma ma polegać na oskładkowaniu wszystkich umów cywilnoprawnych, z wyjątkiem umów zlecenia zawieranych z uczniami szkół średnich i studentami do 26 roku życia. Obecnie pierwsza umowa zlecenia, o ile osiągane jest minimalne wynagrodzenie, jest przedmiotem obowiązkowego ubezpieczenia emerytalno-rentowego. Nowe składki dotyczyłyby dodatkowych, kolejnych umów zleceń. Nie jest jasne, czy zmiana będzie dotyczyć umów o dzieło. Zaproponowane rozwiązanie może przynieść jednak więcej negatywnych skutków niż korzyści. Zmniejszy i tak zbyt małą podaż pracy. Pogorszy sytuację osób najbardziej aktywnych, które korzystają z możliwości wykonywania dodatkowych, często drobnych zleceń. Pogorszy również sytuację osób dorabiających w ramach sprawowania opieki nad dziećmi, np. okresu urlopu rodzicielskiego czy wychowawczego. Może ponadto doprowadzić do wzrostu umów nierejestrowanych.” - czytamy w raporcie.
Źródło - na podstawie raportu Gi Group Holding dostępnego: link